2013.04.24 | Michał Macierzyński

Dlaczego nie wierzę w QR kody w płatnościach mobilnych?

Technologia i nowinki

Rewolucja PKO Banku Polskiego została ogłoszona i z powodzeniem funkcjonuje szybko zdobywając mobilny rynek. Tak jak to wiele już razy podkreślano, najważniejszą przewagą konkurencyjną naszego systemu płatności jest fakt, że… IKO działa ;) Szybko też się rozwija. Po blisko 3 tysiącach bankomatów banku, za chwilę będzie można wypłacać pieniądze z maszyn Euronetu. Z dnia na dzień rośnie liczba miejsc, gdzie można zapłacić w POSie naszej spółki eService. Rośnie też liczba klientów z aplikacją. To co najlepsze, oczywiście jeszcze przed nami.

IKO w schemacie płatności korzysta z 6-cyfrowego, jednorazowego kodu. To jedna z wielu możliwości płacenia telefonem. Jedną z alternatywnych (co nie znaczy, że konkurencyjnych!) są QR Kody (fotokody). Pisałem już kiedyś o nich, jednak teraz chciałbym się im przyjrzeć bliżej z punktu widzenia płatności mobilnych.

QR Kody występują coraz powszechniej już nie tylko w reklamach, ale też w mediach, a ostatnio coraz częściej mówi się o nich w kontekście płatności. Czy mają szansę stać się standardem? Czy też będą czymś pośrednim przed rewolucją NFC i tagów NFC? A może to tylko jedna ze ślepych odnóg mobilnej ewolucji i nie wytrzymają darwinowskiej teorii doboru naturalnego? Trudno w tym momencie jednoznacznie to stwierdzić, ja osobiście uważam, że QR Kody nie staną się standardem płatności mobilnych. Co nie oznacza, że nie znajdą swojego miejsca w całym ekosystemie płatności mobilnych.

Podstawową zaletą QR Kodów jest szybkość przekazywania i odkodowywania informacji. Wystarczy skierować aparat telefonu, by praktyczne w jednej chwili (w zależności od szybkości złapania ostrości) odczytać schowaną pod kodem informację. W dalszej kolejności może być ona przekazywana dalej, autoryzowana, etc. W teorii ułatwia użytkownikowi operację, bo nie musi nic mozolnie przepisywać, jedynie zalogować się do aplikacji i potwierdzić samą operację. No właśnie – tyle teorii, a jak może być z praktyką.

Płatności wykorzystujące QR kody mogą być „pasywne” lub „aktywne”. Zarówno od strony transakcji, jak i samego QR Kodu. Co mam na myśli? Kod może wyświetlać sprzedawca lub kupujący. W tym pierwszym przypadku odczytuje go kupujący. W drugim sprzedawca. Sam kod może być dynamicznie tworzony przed samą transakcją lub też może być stały – w takim przypadku reprezentuje nie konkretną transakcję, a sprzedawcę, kupującego lub produkt. Warto o tym wszystkim pamiętać kiedy ktoś będzie mówić o tym sposobie płatności. QR Kod to w zasadzie zakodowana informacja i jak będzie ona użyta potem, zależy przede wszystkim od schematu płatności.

I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Trudno bowiem sobie wyobrażać, że klient będzie skanował każdy towar, który chce kupić w sklepie, żeby za niego zapłacić. Oczywiście może to dotyczyć niektórych towarów i miejsc promocji, ale nie można mówić o masowym wdrożeniu. Przy dużej liczbie towarów, takich QR Kodów będzie po prostu za dużo. Każda zmiana ceny będzie wymuszała też podmianę kodu. Stąd też np. kupno biletu może już nie być takie łatwe, kiedy trzeba byłoby wybierać spośród kilku – kilkunastu biletów.  Można oczywiście przerzucić na klienta wpisywanie ceny i danych, ale traci się szybkość, bezpieczeństwo sprzedawcy, no i trudno tutaj mówić o kupowaniu QR Kodem. Dynamiczne generowanie kodu to już wyższa szkoła jazdy. Wymaga dostosowanych ekranów (czy to POSów czy kas). Wprowadzenie np. telefonów komórkowych czy innych dodatkowych czytników to z kolei spore inwestycje w infrastrukturę, których nikt nie chce ponosić. Nie wykorzystuje się tutaj (tak jak ma to miejsce w przypadku IKO) atutu istniejącej infrastruktury akceptacyjnej, którą sprzedawcy już potrafią używać.

Chociaż QR Kod jest uniwersalny, bo można go wykorzystać praktycznie w każdym schemacie płatności (może poza zdalnym przekazywaniu pieniędzy po numerze telefonu), to jednak warto zauważyć, że jest on całkowitą nowością zarówno dla kupującego jak i sprzedającego. Wykorzystanie w transakcji IKO 6 cyfrowego jest zbieżny z dotychczasowym doświadczeniem klienta (wpisywanie PINu dla kart w sklepie lub  bankomacie czy wpisywanie loginu, hasła i jednorazowego kodu w internecie). Tutaj trzeba robić coś zupełnie nowego, co zresztą ze względów technicznych nie będzie możliwe do wykorzystania we wszystkich schematach płatności.

Dochodzimy też do kolejnej bariery. Wcale nie jest tak wszystko jedno kto generuje, a kto odczytuje kod QR. Jeśli robi o sprzedawca, to trafiamy na barierę technologiczną – jak generować kod w taki sam sposób, żeby doświadczenie klienta było podobne? O ile w internecie jest to możliwe, to już w kanałach naziemnych może wyglądać już za każdym razem inaczej – tak jak różne są POSy czy kasy fiskalne. Jeżeli kod będzie generował klient, to zrywa to z dotychczasowym schematem, że transakcją rządzi sprzedawca (to on przyjmuje gotówkę i wydaje resztę, to on wpisuje kwotę transakcji i akceptuje płatność kartą), a nie klient. Odwrócenie płatności może wzbudzać niepewność (klient stwierdzi – o proszę przeszła płatność) wśród handlowców. Rodzi też pokusę „podrabiania” statycznych kodów – czy handlowiec będzie sprawdzał na bieżąco, czy dany QR Kod (czy tag NFC) wciąż należy do niego, nie jest zamazany, etc? To czysta psychologia, ale handlowiec też człowiek, a wiadomo, co jest drugą naszą naturą… Z drugiej strony wprowadzenie nowych urządzeń, dostosowywanie kodów do różnych ekranów – to już trochę rzeźbienie, a przecież mobilne płatności mają wyprzeć karty dzięki swojej prostocie…

No dobrze, czy to wszystko oznacza, że QR Kody całkowicie się nie sprawdzą w płatnościach mobilnych? Oczywiście, że nie! Powyższej tylko wskazuję z iloma problemami trzeba się w takich schematach płatności zmierzyć. Mówimy bowiem o wyzwaniach technologicznych, psychologicznych czy związanych z dotychczasowym doświadczeniem sprzedawców i klientów. Już i tak w praktyce ogromnym wyzwaniem jest, żeby przekonać do płacenia komórka, a nie gotówką czy kartą. Skanowanie stałych czy dynamicznie generowanych QR Kodów w każdym możliwym schemacie płatności to moim zdaniem zbyt duże wyzwanie i dla klientów i dla sprzedawców. Przynajmniej, jeśli to miałoby dotyczyć wszystkich, a nie tylko wybranych rodzajów płatności.

Osobiście uważam, że w pewnych typach transakcji QR Kod może być niezastąpiony – na przykład przy różnego rodzaju fakturach i rachunkach. Zamiast mozolnie wpisywać z niej dane, czy wykorzystywać zawodny mimo wszystko OCR – lepiej skorzystać z takiego kodu – zwłaszcza, że może być wygenerowany indywidualnie. Co więcej może to być rynkowy standard – tak jak numer NRB – nie ma problemu, żeby każdy kolejny bank odczytywał to w ten sam sposób. Zapewne to nie jedyne miejsce, gdzie taki kod się sprawdzi.

Gdzie moim zdaniem QR kody nie sprawdzą się? Przede wszystkich w miejscach, gdzie są już POSy. QR Kod w takim przypadku generuje zbyt wiele zmian zarówno po stronie klienta jak i sprzedawcy – taki kod jakoś trzeba odczytać. W przypadku płatności zdalnych z wykorzystaniem „mPOSu” – może być alternatywą dla części klientów – ale to w przypadku jeśli obie strony mają komórki (lub tablet i komórka). Wydaje mi się również, że internet nie będzie miejscem, gdzie takie kody znajdą swoje miejsce, podobnie jak w bankomatach. Jeśli tak będzie, trudno mówić o standardzie płatniczym… A im więcej różnic między kanałami, tym bardziej skomplikowany schemat płatności, a przez to mniejsza szansa na jego rynkowy sukces.

QR Kod wydrukowany na stałe ma swoje ograniczenia (zmiana ceny, upływający czas, etc.), podobnie jego dynamicznie generowany kuzyn (brak  możliwości zachowania podobnego doświadczenia po stronie klienta). Stąd też jego wdrożenie jako standardu płatności będzie wyjątkowo trudne. Oczywiście możliwe, jednak wymagające nie lada wysiłku.

To dlatego właśnie w IKO podstawowym sposobem płatności jest wstukanie przez klienta kodu. Wszędzie schemat jest podobny do dotychczasowych sposobów płatności. Warto podkreślić, że nie ma technicznych przeciwskazań, żeby kod IKO był prezentowany sprzedawcy (razem z dodatkowymi informacjami) w formie QR kodu. Co więcej sam czytnik kodów QR pojawi się wkrótce w naszej aplikacji – a to co odczyta z zeskanowanego kodu jest w pełni zależne od banku. Widać tu właśnie magię i elastyczność płatności mobilnych jako takich (przynajmniej tych opartych o aplikację). Nawet jeśli standardem przekazywania informacji staną się QR Kody, to IKO jest na to w pełni gotowe. Tak jak i na standard NFC, a także na odwrócenie płatności (czyli to sprzedawca prezentuje kod IKO, a klient go sczytuje) w sklepie.

Jak się można domyślać, moim zdaniem QR Kody są ślepą uliczką ewolucji mobilnej. Zostaną wchłonięte do głównego nurtu, ale z nie staną się wiodącym schematem płatności. To tylko moje przeczucie, ale praca nad IKO umożliwiła mi zobaczenie zarówno zalet jak i wad wszystkich dostępnych obecnie schematów płatności. Jestem pewien, że to właśnie model reprezentowany przez IKO ma największe szanse na rynkowy standard. O innych rzeczach, które są w tym przypadku wymagane – to już temat na inny wpis. Prawda jest taka, że nawet najlepszy schemat płatności nie ma szans, jeśli nie spełni się wielu innych warunków. Ale to chyba nikogo nie dziwi? ;)