2011.07.01 | Michał Macierzyński

Projekt Monnet – europejski konkurent dla VISA i MC?

Banki w Polsce i na świecie

Kiedy oczy wszystkich skierowane są na płatności mobilne czy zbliżeniowe, umyka nam jedna ciekawostka. W „polskim internecie” jest o tym cicho, a i w zagranicznym za dużo nie można się dowiedzieć. I to wszystko pomimo, że nie jest to rzecz tajna. Pytanie – czy i co z tego wszystkiego wyjdzie?

Co powiecie na europejską kartę płatniczą? Taką, która działa w całej Europie – a być może również w innych krajach, tak jak to ma miejsce w przypadku japońskiego JCB, czy chińskiego UnionPay. W tym momencie światowy rynek kart płatniczych jest praktycznie  podzielony pomiędzy organizację Visa i MasterCard. Na rynkach lokalnych działają mniejsze organizacje płatnicze, mamy również takich wydawców jak Diners Club i Discover, czy American Express. Jednak tylko w przypadku tych dwóch dużych organizacji możemy mówić o zasięgu globalnym, czyli akceptacji tych kart pod prawie każdą szerokością geograficzną.

Taka sytuacja nie jest w smak niektórym bankom czy całym krajom. Zwłaszcza tym, w których od dawna działają alternatywne systemy płatnicze – równie popularne, a co więcej dawno już zamortyzowane. Dla Polaków jest to swego rodzaju abstrakcja, bo w końcu kto jeszcze pamięta o systemie Polcard, Polcard Bis czy kartach PBK Styl? Zamiast budować swój własny i w ówczesnych warunkach kosztowny system płatniczy, przyjęliśmy gotowe standardy. To między innymi dlatego w Polsce tak dużo mamy elektronicznych kart debetowych (Visa Electron, czy Maestro), a nie wypukłych (czyli embosowanych). Jak bardzo wpłynęło to na polski rynek, można byłoby poświęcić nawet nie jeden, a kilka osobnych wpisów – czeki, płatności internetowe i na odległość, rozwój sieci akceptacji, a nawet opłat za konto i wiele, wiele innych rzeczy, to pokłosie wyboru przez polski rynek właśnie takich kart.

Świat idzie do przodu. Technologia mocno staniała, na horyzoncie widać różne alternatywne sposoby płatności, postępuje integracja w ramach UE, maleją stawki interchange, a z drugiej strony szybko rośnie liczba transakcji kartami. W ramach tworzenia jednolitego systemu płatności w euro, Komisja Europejska narzuca działającym w Unii bankom pewne reguły, które umożliwią każdemu mieszkańcowi Unii możliwość korzystania ze swojej karty niezależnie od kraju, w którym chce dokonać transakcji. Akurat dla nas jest to rzecz, której na całe szczęście w ogólnie nie bierzemy pod uwagę, ale wiele krajów ma swój własny system kart wydawanych do konta, np. w Danii jest Dankort, we Francji Carte Bleue, Niemcy mają Girocard, we Włoszech jest np. PagoBancomat, w Holandii giropas, w Irlandii Laser, w Korei Południowej BC Card, w Indiach RuPay, w Wielkiej Brytanii Switch (na którym działają karty z logo Maestro).

Jednym słowem co kraj, to inny lokalny system płatności. W efekcie jeśli ktoś jeszcze kilka lat temu chciał jechać za granicę, musiał mieć drugą kartę. Rozwiązaniem tego problem były karty „dualne” lub po prostu masowe przejście na karty Maestro (to opcja najczęściej wybierana przez banki w Europie, co wcale nie oznacza, że na terenie danego kraju zrezygnowano całkowicie ze starych systemów).

Nie ma się co dziwić, że KE jest zdeterminowana, żeby wdrożyć założenia SEPA. Inaczej trudno mówić o jednolitym rynku europejskim. Banki – chcąc nie chcąc, dostosowują się do nowych regulacji. Nie jest im to oczywiście w smak, bo trzeba ponosić duże koszty zmian w systemach, często w całej sieci akceptacji. Do tego dochodzą inne koszty rozliczeń – kiedyś karty, którymi płacono za granicę były dodatkowo płatne, przynosiły też dodatkowe przychody. Teraz jest to wszystko trudniej wytłumaczyć klientom, a i też jest wymóg, żeby te opłaty ujednolić w całej Europie i były na takim samym poziomie, co na lokalnych rynkach. No a tam ze względu na własne systemy rozliczeń były te opłaty niskie...

Dla dużych organizacji płatniczych wszystkie te zmiany to bardzo dobra informacja. Dysponują międzynarodową siecią akceptacji, a to teoretycznie rozwiązuje wszystkie problemy, jakie pojawiają się po decyzji KE. Nasz rodzimy przykład pokazuje, że światowy standard rozwiązuje wszystkie problem. Tyle, że w Polsce nie mieliśmy lokalnej alternatywy, a rozwinięte kraje UE taką alternatywę mają i niekoniecznie są przekonane, że nowe rozwiązanie będzie lepsze – i dla nich i dla lokalnych rynków.

I właśnie ta lokalna (regionalna?) alternatywa to idea, która przyświeca 24 największym europejskim bankom z 7 krajów. Od trzech lat pracują nad trzecim – własnym, czyli europejskim systemem płatniczym, który byłby konkurencją dla MC i Visa. Konsorcjum banków przybrało nazwę Monnet.

Zastanawiam się, czy to na cześć Jeana Monnet (1888-1979), francuskiego polityka i ekonomisty? Monnet był pomysłodawcą idei ogłoszonej jako plan Schumana. Po powstaniu EWWiS pełnił funkcję przewodniczącego Wysokiej Władzy, najwyższego organu nowej organizacji. W 1955 roku utworzył Komitet na rzecz Stanów Zjednoczonych Europy. Promował ideę zjednoczonego kontynentu. Uważał, że „aby pokój mógł istnieć trwale, musi dojść do powstania zjednoczonej Europy". Obecnie nazwiskiem Monneta określa się też projekt Komisji Europejskiej, którego celem jest poszerzenie wiedzy naukowców i studentów o integracji europejskiej.

Jak zatem widać grupa przybrała dość wymowną nazwę – o ile oczywiście ten trop z nazwą ma sens. Nie zmienia to jednak faktu, że projekt jest ambitny. Paneuropejski system chce być alternatywą zwłaszcza przy płatnościach odbywających się pomiędzy krajami UE. W ten sposób banki, które tworzą konsorcjum, chcą mieć kartę przetargową w stosunku do Visa/MC. Nowy system płatniczy to również szansa na nowe innowacje, dostosowane do specyfiki europejskiego rynku. Pamiętajmy, że wiele sieci akceptacji w poszczególnych krajach jest własnością lokalnych grup bankowych lub dużych banków. Stąd też wdrożenie nowego systemu byłoby operacją stosunkowo prostą. Zwłaszcza, że koszty akceptacji i rozliczenia transakcji  w skali międzynarodowej w tym momencie nie są już barierą, tak jak to było jeszcze kilka – kilkanaście lat temu. Know-how jest łatwo osiągalne na rynku. Co więcej nowy system mógłby mieć własne, lokalne mutacje – na przykład do płatności mobilnych, na odległość, etc – dostosowujących je do lokalnych (krajowych) uwarunkowań.

O jakich bankach w ogóle mowa? To prawdopodobnie (prawdopodobnie, bo potwierdzenia poza pojedynczymi wzmiankami nie mogę za bardzo znaleźć) ABN AMRO, Allianz Dresdner, ING, Rabobank, UniCredit, Deutsche Bank, SociétéGénérale i Commerzbank. Inspiracją dla tych banków jest między innymi China UnionPay – system, który zyskał bardzo szybką akceptację, również poza Chinami. W tym momencie tymi kartami można płacić w około 90 krajach na całym świecie.

Trudno powiedzieć czy i co wyjdzie z projektu Monnet. Patrząc jednak na reprezentantów, można jasno stwierdzić, że system ten mógłby mieć powodzenie również w naszym kraju (Pekao SA, BRE Bank, ING BSK, BGŻ, DB PBC, eurobank). Raczej trudno byłoby się też spodziewać, że PKO Bank Polski, czyli największy wystawca kart w naszym kraju, byłby wobec takiego ruchu obojętny, gdyby taka karta pojawiła się na paneuropejskim rynku. Zwłaszcza przy poparciu KE. Jak na razie jednak jest to jednak tylko swego rodzaju ciekawostka, aczkolwiek warto się bliżej przyglądać tej inicjatywie. Akurat tak jak w obecnym przypadku, taki a nie inny podział rynku bankowego sprawia, że ewentualne zmiany przyjdą do nas z rynków dojrzalszych. Jedynym wyjątkiem w tym zakresie mogą być płatności mobilne. Tutaj akurat nie ma jeszcze żadnego międzynarodowego standardu, który mógłby być wdrożony czy w jakiś sposób narzucony. No ale tutaj mowa o przyszłości, być może dość dalekiej. Tak czy inaczej warto zauważyć, że w temacie płatności sporo się ostatnio dzieje, piszę i mówi… Temat gorący i zapewne jeszcze usłyszymy o nim nie jeden raz.