2011.07.07 | Michał Macierzyński

Śmierć Kartoludka

Marketing i PR

Coś się kończy, coś się zaczyna. Tak można powiedzieć w przypadku znanego milionom Polaków Kartoludka. Nie wiecie o czym mowa? To chodząca i uśmiechająca się z ekranu ponad 2,4 tysiąca bankomatów „karta płatnicza”. Parząc na dzienną liczbę transakcji, która jest wykonywana w naszych maszynach, można powiedzieć, że to jeden z najbardziej znanych karcianych „motywów” w kraju. ;)

Kartoludek towarzyszył bankowi od lat – tak, że mało już kto pamięta, kiedy pojawił się po raz pierwszy na ekranach bankomatów w PKO BP. Tak czy inaczej swego czasu robił sporą furorę. Obecnie wrażenie sprawiał już chyba tylko na szkolnych wycieczkach. Dzieciaki z SKO, które przychodzą na „bankową lekcję” prawie zawsze o nim wspominają. W sumie niektórzy zaczęli stwierdzać, że Kartoludek ma w sobie coś i po prostu jest „oldskulowy”…

kartoludek 001.jpg

kartoludek 002.jpg

To wszystko jednak nie pomogło i Kartoludek został „uśmiercony (jeśli potrzebujecie winnego, to również za to odpowiada Tomek Marszałł, szef marketingu banku :) Lada chwila w ostatnich 300 maszynach zostanie wgrana całkowicie nowa wizualizacja procesu obsługi klienta. To być może mało zauważalna, ale kolejna rzecz, która się ostatnio zmienia w banku. Nowe RORy, lifting logo, nowa wizualizacja oddziałów. Nie ma co ukrywać, że do tego nowego wizerunku Kartoludek w żaden sposób już nie pasował. Obecnie ekrany w bankomatach wyglądają znaaaacznie lepiej i z całą pewnością są „żywym” dowodem zmian, jakie zachodzą w banku.

Jestem ciekaw, czy w ogóle zauważyliście nowe ekrany , czy jednak jest to rzecz, która dzieje się na tyle w tle, że po prostu nie ma żadnego znaczenia?

porównanie.jpg

Pytam, bo oczywiście te 2,4 tysiąca naszych bankomatów (klienci mogą wypłacać bezpłatnie jeszcze z sieci BZ WBK i eService) to przecież maszyny oblegane nie tylko przez ponad 6 milionów klientów banku, ale również przez klientów innych instytucji. Nabiera to znaczenia właśnie teraz, w okresie urlopowym. Wszystko dlatego, że o ile bankomaty niezależnych sieci są praktycznie na każdym rogu w dużym mieście, to w mniejszych, typowo wakacyjnych miejscowościach, często ze świecą szukać takich „popularnych” sieci.


bankomatpko.jpg

Obecnie w Polsce mamy trochę ponad 16700 bankomatów. O ile jeszcze do 2010 roku liczba maszyn rosła po ponad 1500 rocznie, to już w ubiegłym roku przybyło ich jedynie 500, a w tym skończy się pewnie na ok. 200. Wszystko ze względu na zmianę opłaty za wypłatę z „obcego bankomatu”.

Ruch zapoczątkowany przez MasterCarda, a następnie skopiowany przez Visę, spowodował sporą rewolucję na banomatowym rynku. Między innymi wyhamowało to wchodzenie dużych sieci do mniejszych miejscowości. Oczywiście warto zauważyć, że przed zmianami, kiedy za wypłatę bank płacił właścicielowi maszyny ok. 3,5 zł, nie było to zjawisko zbyt powszechne. Nawet jeśli już „niezależny” bankomat pojawiał się w małych miejscowościach, to raczej w lokalnych supermarketach, gdzie przecież kartą można spokojnie płacić. Tak czy inaczej obecnie raczej trudno liczyć, żeby bankomaty mogły się pojawiać w innych miejscach, skoro nawet w największych miastach niedochodowe maszyny są przenoszone w inne lokalizacje (a nie zamykane, jak często się to podkreśla).

Zmiany w bankomatowej opłacie interchange wymuszają poszukiwanie nowych przychodów. Idzie z tym raczej powoli. Wszystko dlatego, że bankomat polskim klientom kojarzy się praktycznie tylko z jednym – z gotówką. Z tego też względu jak na razie w miarę głośno było jedynie o dokładaniu ulotki reklamowej do wypłacanych banknotów, a także o loterii, w której można wziąć udział wypłacając 50 lub 100 zł (czyli na przykład dzieląc wypłatę na kilka części, żeby mieć większe szanse na wygrane). To chyba najlepsze potwierdzenie, że bankomat w Polsce będzie służył jednak przede wszystkim do wypłaty gotówki i będzie trudno to zmienić. W wielu krajach (również europejskich) bankomat daje możliwość nie tylko wypłaty gotówki i bilonu, ale również przelewów z rachunku, kupowania biletów kolejowych czy do teatru, kuponów totolotka, etc. Bankomat to również dobry sposób na sprzedaż ubezpieczeń podróżnych, na przykład na dworach lub lotniskach. Na świecie to wszystko cały czas się dzieje, dodawane są cały czas nowe funkcjonalności (doradca w rozmowie on-line zaoferuje nam np. kredyt), a w Polsce nie przyjęły się nawet przelewy z bankomatu, które kiedyś oferowały swoim klientom Citi Handlowy i Millennium.

Teoretycznie nie ma problemu, żeby wszystkie te usługi zaoferować również w Polsce. W końcu bankomat to „PCet” i dogranie nowego oprogramowania, które jest dostępne w innych krajach, nie jest dużym problem. Ostatecznie jednak wygrywają inne kanały dostępu – przede wszystkim internet,  a ostatnio modna bankowość mobilna. I moim zdaniem to wszystko oznacza, że bankomat nie rozwinie już u nas skrzydeł. W sumie jednak nie wiem, czy mamy rzeczywiście czego żałować…